PZN

Jedna z uchwał posiedzenia zarządu Polskiego Związku Narciarskiego z dnia 25 maja 2016 głosi: Zarząd PZN postanowił, że wzorem FIS opłaty licencyjne dla zawodników, trenerów i instruktorów będą pobierane corocznie w wysokości 20 złotych rocznie, w celu aktualizacji czynnych osób.

 

Mizerną sytuację większości biegowych klubów narciarskich znamy wszyscy. Większość Uczniowskich Klubów Sportowych z ledwością dopina budżety, brakuje na sprzęt, brakuje na wyjazdy na zawody, kluby, które mają zapewnione finansowanie w całości, można policzyć na palcach jednej ręki. Te największe tego nie odczują, dla małych wydatek kilkuset złotych rocznie to poważna wyrwa w budżecie. Polski Związek Narciarski postanowił "pomóc" środowisku i wykonał przysłowiowy skok na kasę, wprowadzając licencje płatne co rok, a nie jak było dotychczas "raz na całe życie". Oczywiście argumentem za jest to, że w końcu po latach będą aktualne listy licencyjne bez martwych dusz. Jest jednak ale...

 

Nie jestem pewny, czy zysk finansowy, a w przypadku biegaczy narciarskich to może być 6-7 tysięcy złotych rocznie, czyli 5-6 wyczynowych par nart, zrównoważy startę wizerunkową. Sądzę, że to typowy strzał w stopę. Paru zapytanych przeze mnie trenerów odpowiadało w sposób nie nadający się do publikacji. Mało im, ciekawe co z tymi pieniędzmi zrobią - to te najdelikatniejsze.

 

Decyzja Zarządu PZN nie jest chyba do końca przemyślana także jeżeli chodzi o marketing. Na aktualnej liście licencji widnieje ponad 500 nazwisk zawodniczek i zawodników posiadających oficjalnie licencję i jest to już jakaś liczba zawodników. W rankingu PZN za ostatni sezon nazwisk jest 264 nazwisk, czyli realna liczba licencjonowanych biegaczy narciarskich w Polsce. Tyle z pewnością będzie liczyła nowa lista licencji. I co? I wszyscy się dowiedzą, że w Polsce na nartach biega może ze 300 osób (oczywiście zawodniczo). Jak podejdą do tego sponsorzy związku? Mam nadzieję, że tego nie przeczytają.

 

Kuba Cieślar