cieslar

Świeżo upieczony mistrz Polski w kombinacji norweskiej Adam Cieślar nie kryje zadowolenia ze swojej formy, choć przyznaje, że idealnie nie jest. - Trzeba poprawić skakanie, żeby zimą osiągać swoje cele – mówił tuż po zakończeniu zmagań w Wiśle.

 

Niewielu dziennikarzy pojawiło się w Wiśle przy okazji zmagań o tytuł mistrza kraju w kombinacji norweskiej. Adam Cieślar, zwycięzca zawodów, w doskonałym humorze żartował, że żurnaliści zaczną przyjeżdżać, gdy sportowcy wejdą na odpowiedni poziom. Jest jednak jedno ale:

 

- Potrzeba czasu. Kombinacja to nie skoki i rzadko zdarza się, że młodzi dobijają się do czołówki w Pucharach Świata. W skokach nastolatek potrafi wygrać igrzyska, Kryształową Kulę, puchary. Nasza kadra jest młoda, musimy zbudować bazę tlenowa, wytrzymałość. Wierzę, że ten czas jeszcze nadejdzie i wkrótce będzie można o nas przeczytać w krajowych mediach – mówił po zakończeniu letniego dwuboju Adam Cieślar, który zaprezentował się ze znakomitej strony zwłaszcza w drugiej części zmagań. Chociaż zawodnik ruszył na dziesięciokilometrową trasę ze stratą 76 sekund, popisał się świetną formą i wyprzedził niespodziewanie prowadzącego po skokach Kacpra Kupczaka.

 

Cieślar od jakiegoś czasu jest najjaśniejszym punktem polskiej kadry. Adamowi zdarzały się już punkty Pucharu Świata czy wyjazdy na międzynarodowe imprezy. - Stać mnie na to, by być w szerokiej czołówce, ale przede wszystkim musi być to poparte pracą. Wiele czynników zdecyduje czy moje plany i oczekiwania względem siebie zostaną zrealizowane. Przede wszystkim należy poprawić skok – analizował na gorąco reprezentant WSS Wisły w Wiśle.

 

Adam przyznaje, że to rywalizacja na skoczni sprawia mu większe problemy. Biegowo zawodnik kadry młodzieżowej czuje się dobrze. Elementami do poprawy są przede wszystkim płynny dojazd do progu, który – ma nadzieję narciarz – uda się trochę poprawić przed zimą dzięki współpracy ekipy z Janem Szturcem. Z tym Cieślar spotyka się w klubie w zasadzie od dziecka, przez co zasłużony szkoleniowiec dobrze zna kłopoty swojego podopiecznego. I chociaż złych nawyków nie da się wyrzucić z dnia na dzień, są to na tyle nieskomplikowane elementy, iż nie jest to niemożliwe w kolejnych tygodniach lub miesiącach.

 

Cieślar: Do mistrzostw przystąpiliśmy trochę z marszu, będąc w ciężkim treningu i może też dlatego nie wszystko pracowało jak trzeba. Dzisiaj wierzyłem, że tę 1:16 min. straty uda się odrobić, chociaż trasa na Jonidle nie należy do najłatwiejszych. Jest prawie płaska i nie bardzo jest gdzie odrobić. To były trudne zawody o tyle, że z nieba przez cały czas lał się żar. Pogoda nie nastrajała do biegania. Generalnie od jakiegoś czasu mamy fajne bodźce od nowej ekipy trenerskiej. Mateusz Wantulok daje sobie radę, widać w nim zaangażowanie. Stara się jak może i mamy teraz nie tylko motywację, ale też dobrą atmosferę. Zimą musi być dobrze. Najwyższa pora.

 

Z Wisły, Michał Chmielewski