Już dziś prezentujemy Państwu trzeci wywiad. Tym razem na kilka pytań odpowiedział nam „emerytowany" kombinator Ronny Heer, który po sezonie 2010/2011 zakończył sportową karierę. Szwajcar trzykrotnie wygrywał konkursy letniej Grand Prix i dziesięć razy plasował się w czołowej dziesiątce PŚ. Na wielkich imprezach często plasował się w drugich dziesiątkach.


Konrad Rakowski: Czy jesteś zadowolony z przebiegu swojej kariery sportowej? Czy Twoim zdaniem wykorzystałeś swój potencjał czy czujesz pewien niedosyt?

Ronny Heer: Ponad 14 lat w kadrze narodowej i 11 lat w Pucharze Świata sprawia, że nie czuję niedosytu. Wiele przeżyłem, wyjechałem razem z drużyną ok. 500 razy za granicę, na nartach i nartorolkach „okrążyłem" chyba więcej niż jeden raz równik i wykorzystałem czas w pełni.

Udało Ci sie wygrać trzy konkursy LGP, a w zimie nie stanąłeś na podium. Skąd się brała letnia zwyżka formy? Czy nie próbowałeś zmieniać swoich przygotowań?

Ciągle szukaliśmy optymalnego treningu, szukaliśmy nowych rozwiązań, tak aby osiągnąć szczyt formy na najważniejsze wydarzenia sezonu. Być może potrzebowałem letniego klimatu aby oddawać dobre skoki...

Jaki swój start uznajesz za najbardziej wartościowy?

11. miejsce podczas Igrzysk w Vancouver 2010. Nawet biorąc pod uwagę, że nie otrzymałem za ten wynik medalu ani dyplomu, uważam to za największy sportowy wyczyn w mojej karierze.

Jak oceniasz sytuacje kombinacji norwskiej w Szwajcarii? Ty i Schmid rozstaliście się z drużyną, Hollenstein i Klaesi uczynili to rok temu, a Bieri zmaga się z problemami zdrowotnymi. Czy wierzysz, że uformuje się drużyna mogąca powalczyć o dobre miejsca w konkursach drużynowych?

Szwajcarska rodzina kombinacji jest naprawdę bardzo mała. Zostało tylko 6 zawodników w kadrze narodowej, którzy są objęci programem treningowym przygotowującym do Igrzysk w Soczi 2014. Jestem jednak pewny, że wszystko pójdzie dobrze i będziemy znowu odnosić sukcesy w drużynie.

Czy Szwajcarskiemu Związkowi Narciarskiemu zależy na rozowju kombinacji? Starsi zawodnicy powoli się wykruszają, a następców nie widać. Czy ten piękny sport przetrwa w Szwajcarii?

Byłoby szkoda gdyby się nie udało. Mam nadzieje, że kluby oraz związki regionalne będą zabiegać o młodych sportowców trenujących kombinację. W przeciwnym razie czeka nas „kombinacyjna śmierć".

Czy podobają Ci nowa konkurencja zaproponowana przez FIS? Jesteś zwolennikiem innowacji czy raczej tradycyjnych konkurencji? Czy podoba Ci sie pomysł kwalifikacji do konkursu głównego?

Nie przyglądałem się jeszcze „Penalty Race". Uważam, że FIS powinien najpierw rozwiązać inne problemy... Kombinacja potrzebuje kulminacyjnego punktu sezonu jak Tour de Ski u biegaczy czy Turniej Czterech Skoczni u skoczków. Wierzę, że lepsza jakość zawodów sprawi, że wzrośnie wartość rynkowa kombinacji. Na chwilę obecną mieszać w głowie kibicom nowym formatem uważam za niestosowne.

Pojawiły się informacje, że Engleberg zorganizuje w tym roku Puchar Świata. Czy wiesz dlaczego negocjacje sie nie udały?

Za mała wartość rynkowa naszej dyscypliny oraz zbyt niski budżet i brak zainteresowania ze strony organizatora oraz Szwajcarskiego Związku Narciarskiego.

Czy po zakończeniu kariery zamierzasz angażować się w rozwój kombinacji norweskiej w kraju?

Tak, zamierzam jako trener rozpocząć pracę z młodzieżą.

Szwajcarowi życzymy powodzenia na "nowej drodze życia".

Konrad Rakowski