Zmiany – tych u kombinatorów przed nadchodzącym olimpijskim sezonem nie brakuje. Z posadą trenera pożegnał się Mateusz Wantulok, a do Polski sprowadzono Danny’ego Winkelmanna, specjalistę z Niemiec, którego polecił sam Stefan Horngacher i który chce zmienić oblicze polskiej kombinacji. Po trudach związanych z kontuzjami do treningu wrócił też Szczepan Kupczak.
Pierwszy obóz treningowy polscy kombinatorzy zaliczyli pod okiem nowego trenera pod koniec maja na obiektach w Szczyrku, przede wszystkim oddając premierowe w tym sezonie letnim skoki na skoczniach kompleksu Skalite. Potem udali się do austriackiego Ramsau, by potrenować w iście zimowych warunkach, kilka dni temu poskakali na skoczni im. Adama Małysza w Wiśle Malince razem ze skoczkami narciarskimi, a jeszcze przed rozpoczęciem Letniej Grand Prix, jak wynika z harmonogramu działań PZN na rok 2017 (do pobrania TUTAJ), będą szlifować formę w niemieckim Oberhofie (9-17 sierpnia) i słoweńskiej Planicy (24-29 lipca oraz 11-17 września), która w tym sezonie gości także w kalendarzu zmagań na igelicie.
O zdanie na temat nowego trenera i pierwszych wrażeń związanych z jego osobą i metodami pracy nie mogliśmy nie zapytać samych zawodników. – Ciężko cokolwiek porównywać do przeszłości, ponieważ trening różni się diametralnie, koncepcja jest zupełnie inna. Zobaczymy, co przyniesie sezon, ale jedno jest pewne – wszyscy ciężko pracujemy i walczymy o dobrą drużynę na PyeongChang – opowiada z entuzjazmem Kupczak, który jednak nie chce zdradzać treningowych szczegółów, ale o nowym szkoleniowcu wypowiada się w samych superlatywach. – To człowiek z dużą wiedzą, ambicją i pomysłem, z mojej perspektywy bardzo zmotywowany, aby pchnąć nas na wyższy poziom sportowy. Przeszkodą nie jest też bariera językowa, ponieważ zarówno zawodnicy podszkolą u boku trenera angielski czy niemiecki, a Winkelmann podobno bardzo szybko i chętnie uczy się polskiego, stąd korzyści są obopólne.
Sam Szczepan ma za sobą trudny sezon, a właściwie dwa, przeplatane kontuzjami barku, operacjami i żmudną rehabilitacją. Jeszcze w styczniu o swojej przyszłości mówił tylko tyle, że chciałby zdążyć z formą na sezon olimpijski. Obecnie stan zdrowia 24-latka wygląda coraz lepiej. – Ze zdrowiem jest dobrze, operację przeszedłem bez problemu, rehabilitacja powoli dobiega końca, więc póki co nie mam na co narzekać. Wiadomo, że nadal są braki, ale ciężko pracuję, by je zniwelować, i już widać postępy – kończy z optymizmem zawodnik z Juszczyny, który swoje pierwsze punkty w PŚ zdobył w listopadzie 2015 roku. Oby w nowym sezonie, już bez trapiących kontuzji, a za to pod okiem nowego, doświadczonego trenera rodem z kuźni talentów w kombinacji, powiększył ów dorobek wraz z kolegami o kolejne zdobycze.
PZN / informacja własna
FOTO główne: Alicja Kosman / PZN, FOTO w tekśćie: Piotr Śliwka / PZN